Relacja tylko z pierwszej godziny. Liczę, że ktoś dopisze ciąg dalszy :-) I na foto by Julka :-)
Ominęły nas deszcze. Wstrzeliliśmy się w przerwę między opadami.
Był park, lekko wilgotna ziemia, zielona trawa, podziurawiony słońcem cień, w nim: Julka, Maja, Zuza K., Łukasz, Kuba, Iwona.
I były głosy rzeźkie, śpiewy intensywne, a prócz tego historie, opowiadania, anegdoty, spory interpretacyjne (może jakiś kącik wydzielimy? ;-), rozmowy.
Pieśni jako punkt wyjścia, impuls, prowokacja, by zadziało się coś, co wykracza poza samo śpiewanie. Parę osób - wielka przestrzeń.
I można się spotkać :-) I pooddychać :-)
PS
Ktoś może pamięta słowa pieśni, którą śpiewał nam były członek chóru garnizonowego?
Przypominam sobie tylko jeden rym: Grisza - z Kalisza :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Jeśli nie można obu zestawów, to dwójka :-)Zawiera w sobie jedynkę, no i Ty też jesteś :-))
a ja za jedynką :)
i super post!
to może jedynka + zdjęcie Julki z dwójki? :-)
to ja już wiem jak to rozwiązać. wrzucam opcję drugą dwójki ;-)
fakt, post przepiękny - od razu widać efekty powrotu Iwony do grona rozśpiewujących :)
Zestawy idealne! :-))
Można by ukuć nowe wyrażenie: "Julkowe rozwiązanie" ;-)
o jejj.. a co to za auka?
Prześlij komentarz