Tego dnia plac przed Warsztatem zamienił się w małe
miasteczko NGO. Podczas akcji
„Śródmieście działa” gdzieś pomiędzy miejskie gry, analogowe wywoływanie
fotografii, wegetariańskie gotowanie wpletliśmy się ze swoim miejskim folklorem. Co prawda - podczas
przygotowań występ rozpatrywany był raczej w pomieszczeniu zamkniętym. Jednak
kiedy padła propozycja zaśpiewania na zewnątrz, gdzie przeniosła się większa
część imprezy – powiedzieliśmy OK. Quasi audiofilskie zapędy poszły więc na bok,
zwłaszcza że śpiewanie w przestrzeni otwartej jest w sumie całkiem naturalnym
sposobem funkcjonowania RW.
Zaczęło się wiosennie i jurnie - od ulubionej ostatnio - pieśni białoruskiej „Oj u Tataczki” od Nasty. (Po miesiącach niedogrywania się niespodziewanie osiągnęliśmy zadowalający flow). Choć rzadko korzystamy z czegoś takiego jak mikrofon – tym razem przydał się, by opowiedzieć trochę o każdej z pieśni. Unosiliśmy się więc tak brawurowo na fali ulicznego gwaru i radosnego, sobotniego poszumu stopniowo przeistaczając się w muzyczny plankton. Sunąca ulicą głośna parada pochłaniała nas niczym wielki wieloryb… Czy możliwe jest zharmonizowanie się z narastającym tumultem? - zalęgło się uczucie niepewności. Na szczęście zaczęliśmy już głodnieć, a perspektywa spędzenia kilku dłuższych chwil w pobliskiej pierogarni ostatecznie zmotywowała wszystkich do zakończenia koncertu kawałkiem „U sotniczka”. Tę wspaniałą, rosyjską pieśń z dużym prawdopodobieństwem będziemy też śpiewać 24 czerwca. Dziękujemy więc za przybycie i zapraszamy do wspólnego śpiewania podczas Nocy Kupały!
Zaczęło się wiosennie i jurnie - od ulubionej ostatnio - pieśni białoruskiej „Oj u Tataczki” od Nasty. (Po miesiącach niedogrywania się niespodziewanie osiągnęliśmy zadowalający flow). Choć rzadko korzystamy z czegoś takiego jak mikrofon – tym razem przydał się, by opowiedzieć trochę o każdej z pieśni. Unosiliśmy się więc tak brawurowo na fali ulicznego gwaru i radosnego, sobotniego poszumu stopniowo przeistaczając się w muzyczny plankton. Sunąca ulicą głośna parada pochłaniała nas niczym wielki wieloryb… Czy możliwe jest zharmonizowanie się z narastającym tumultem? - zalęgło się uczucie niepewności. Na szczęście zaczęliśmy już głodnieć, a perspektywa spędzenia kilku dłuższych chwil w pobliskiej pierogarni ostatecznie zmotywowała wszystkich do zakończenia koncertu kawałkiem „U sotniczka”. Tę wspaniałą, rosyjską pieśń z dużym prawdopodobieństwem będziemy też śpiewać 24 czerwca. Dziękujemy więc za przybycie i zapraszamy do wspólnego śpiewania podczas Nocy Kupały!
ps. podziękowania dla Kasi O. sprawnie łączącej pasję śpiewania i fotografowania ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz