12 MAJA 2010
Tego pięknego wieczoru, kiedy cykada loop'uje swoją perkusję w tryb ciągły, liść drzewa generuje naturalne szelesty, wiatr w załomach i wąwozach stacji metra przedkłada szumny pęd nad delikatny powiew... Warszawa wypełnia się po brzegi dźwiękami, a Natolin rozbrzmiewa pieśniami (jak zwykło się to już dziać wielokrotnie, głównie ukraińskimi).
Gospodarz wyszedł po nas przed dom, czyli na Metro Natolin, gdzie cudownym zrządzeniem losu odnaleźliśmy się wszyscy, tym razem bez instrumentów, ale w składzie powiększonym o dwie nowe osoby (Witamy! prosimy o relację :)
Oj Hospodariu, dziękujemy za gościnę, bezmiar wyśpiewanych przed ciszą nocną pieśni, bezlik wypitych kaw i herbat oraz obejrzanych książek :)
i za pojemną podłogę dźwigającą wszystkie wiktuały i sny zuzanny n:))
nadal zbieramy propozycje dotyczące akustycznego ożywienia Warszawy! patrz poniżej: 'warszawska publiczna przestrzeń akustyczna'. czekamy na propozycje...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
To ja oficjalnie witam i poproszona zdaję zdawkową relację, że nie wiem jak sąsiadom, ale mi się bardzo podobało :) Aż boję się pomyśleć jakie szaleństwo jest kiej jeszcze instrumenty dochodzą.
Przy okazji zgłaszam chęć i gotowość udostępnienia na spotkania swoich salonów o niezgorszej chyba akustyce kiedy pogoda mniej sprzyjająca oraz o ile do pełnienia funkcji gospodarza nie jest wymagany odpowiedni staż w rozśpiewaniach. Uprzedzając pytania - tak, mam zieloną herbatę :)
tymczasem
marta
Marta: :-))))))))))))))))))))))))
Ha, od środy nie widziałem jeszcze sąsiadów z góry, ale we czwartek wpadłem na sąsiadkę z mojego piętra, która powiedziała, że słuchała przez balkon i wyraziła stanowczą aprobatę.
Ł
Prześlij komentarz