W dniach 22-23.09 odbył się w Warszawie światowy zjazd śpiewaków Sacred Harp - tradycyjnego śpiewania religijnego, które narodziło się w południowych stanach Ameryki Północnej. Przy okazji zjazdu oraz sobotniego wieczoru, zorganizowano urocze spotkanie w Stu Pociechach, na które zaproszono i nas (dzięki Marcelina!)
Ale tam my... Oni! Jacy oni! Kiedy otoczyli nas kołem (a dokładnie kwadratem, bo tak śpiewa się te pieśni - każdy bok kwadratu reprezentuje inny głos) i zaśpiewali jeden z psalmów, to nam serca zadrżały, kolana się ugięły, ciary po plecach przeszyły - taka to była moc i takie to były reakcje fizjologiczne.
Swój swojego znalazł, amator wielogłosowych tradycyjnych pieśni docenił podobny repertuar z innego kontynentu, nawet jeśli ten w nieco innej stylistyce - tutaj próbka
Niecodzienne doświadczenie, niesamowite doznania, niebywała jest moc muzyki...
Na prośbę "gości z zagranicy" zaśpiewałyśmy kilka pieśni, a potem kolejne kilka, a potem jeszcze jedną, bo bisy rządzą się swoimi prawami. Jednym słowem - podobało się (bo chyba tak można podsumować reakcje typu "fuck*ng amazing" czy "aaaawesome")
Ale tam my... Oni! Jacy oni! Kiedy otoczyli nas kołem (a dokładnie kwadratem, bo tak śpiewa się te pieśni - każdy bok kwadratu reprezentuje inny głos) i zaśpiewali jeden z psalmów, to nam serca zadrżały, kolana się ugięły, ciary po plecach przeszyły - taka to była moc i takie to były reakcje fizjologiczne.
Swój swojego znalazł, amator wielogłosowych tradycyjnych pieśni docenił podobny repertuar z innego kontynentu, nawet jeśli ten w nieco innej stylistyce - tutaj próbka
Niecodzienne doświadczenie, niesamowite doznania, niebywała jest moc muzyki...