niedziela, 29 sierpnia 2010

Wymiana/Oбмін Spotkanie 5 i jedna druga :)







Ach!


O świetności i doskonałej klasie grupy śpiewaczej projektu Oбмін świadczy wczorajszy, spontaniczny występ przed zebranymi w kawiarni na Browarnej Ukraińcami i Ukrainkami, nieoficjalnie świętującymi Dzień Niepodległości swojego kraju. Nie ma to jak z marszu wejść na scenę i dać pierwszy występ suto okraszony oklaskami!

Czarnomorec po raz kolejny zawładnął tłumem, omamił go i wszyscy zgromadzeni klaskali nieprzerwanie, jakby chcieli dać znać, że tego czarnomorca to nawet i na mrozie mogliby jeszcze z kilka razy posłuchać. de facto, śpiewaliśmy go nawet po wyjściu z kawiarni, na chłodzie, z paroma dżentelmenami, którzy w tym samym momencie opuszczali lokal. i po raz kolejny alternatywne wersje melodyczne tej pieśni mieniły się w naszych uszach.

a zaczęło się znów na Miodowej - spotkaliśmy się, by doszlifować repertuar dzisiejszego występu. tym razem wnętrze świetlicy cerkiewnej przyjaźniej rezonowało nasze głosy. staliśmy w kręgu, pieśni unosiły się nad nami, pomiędzy nami, a toncik wynikowy przykrył bańkę dźwięku, który wspólnie wytwarzalismy lekką, drżącą kołderką jak z tiulu, o posmaku metalicznym.

trzymajmy kciuki za naszą grupę dzisiaj. niech wszystkie poszukiwania białych soroczek (koszul vel bluzek) zakończą się powodzeniem, niech wszelkie napięcia i tremy dojdą do poziomu wysokiego acz optymalnego, pozytywnie mobilizującego i dającego siłę naszym głosom, niech publika dopisze i nie rozmawia zbyt głośno podczas występu, niech salę spowije skupienie, niech będzie pełna dobrej energii i pełna pieśni.


poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Wymiana / Oбмін spotkanie 5.


Oj gorrąco, gorrąco!
Trochę przyczyniło się do tego odchodzące już lato, które ostatkami sił stara się byśmy zapamiętali je jako To Gorące Lato, jako to Lato Ciepłe Jak Dawno Już Nie, jako Lato Poświadczające Zmiany Klimatu itp itd.
Myślę też, że parę dodatkowych stopni temperatury wewnątrz przyjaznego nam pokoju w Centrum Powitania zawdzięczamy z pewnością wizji przyszłotygodniowego spotkania w cerkwii na miodowej, z okazji finału naszych wakacyjnych spotkań.

Zaszumiało w głowach, zadudniło w uszach, zabiło szybciej w piersiach :)
Być może tym razem synchronizowaliśmy głosy dłużej niż zwykle, byż może było więcej dyskusji o tym jak to śpiewać, jak tego nie śpiewać, osoby, które zazwyczaj w górze tym razem przewodziły drugiemu głosowi, osoby, które zazwyczaj najgłośniej tym razem śpiewały ciszej... Na pewno jednak pod koniec śpiewaliśmy najpewniej ze wszystkich dotychczasowych spotkań :) wszystkim katalizatorom przepływu emocji, wzmacniających białe głosy składamy dzięki.

mamy na to zdjęcia? (tak jest - mamy! :) załączam. jul.)








(foto ostre i nieostre: Julka;)

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Wymiana / Oбмін spotkanie 4.

tym razem spotkaliśmy się w cerkwi na miodowej. to przestrzeń pełna życia i z dobrym klimatem. początek był jak w ulu: dynamiczny, głośny, spontaniczny. koniec zaś jak słodziutka bułka z miodem zajadana w zaciszu kuchni u cioci w gorące lato, tzn. rodzinnie, kameralnie, rozmownie.

...o nie, przepraszam, zakończyliśmy wspólną grochówka w parku saskim :) czyli piknikiem na koszt wojska, w trakcie którego nie omieszkaliśmy podzielić się z otoczeniem naszymi pieśniami. tam też było miodzio!

co mi utkwiło w głowie z tego spotkania, co chciałabym z niego zapamiętać? na pewno te rozmowy, które się wczoraj zadziały: o rzeczach, które zaczynają nas łączyć, o tym co robimy wspólnie i jakie mamy na to pomysły, o przyszłości. pierwsze pytania o to, "co potem" zostały już wypowiedziane na forum. mam nadzieję, że "potem" też będzie pełne pieśni.

póki co na tapecie przygotowania do występu zwieńczającego nasze wakacyjne spotkania. planujemy go na 29 sierpnia, też w cerkwii na miodowej (nomen omen - na MIODOWEJ!). w składzie ukraińsko-polskim zaśpiewamy wtedy 8 pieśni, którymi podzieliły się z nami szanowne pani uczestniczki i panowie uczestnicy w trakcie wymiany. będzie się wtedy działo. pewne bonusowe przyśpiewki niewykluczone - jakie? przyjdź i sam(a) sprawdź :)

a tymczasem oczekujemy na dokumentację zdjęciową czwartego spotkania. było w jego trakcie dużo ruchu (śpiewanie i tańczenie,
śpiewanie i chodzenie, śpiewanie i żywe gestykulowanie, śpiewanie i spacerowanie)
ciekawe jak będzie się prezentował na zdjęciach. miodowa foto-dokumentacja: Julka Biczysko, Justyna Orlińska, Zuza Naruszewicz. liczymy też po cichu na dokumentację Tarasa...

wtorek, 10 sierpnia 2010

wymiana/обмін - 3 spotkanie!

8 SIERPNIA 2010 była kolejną radosną rozśpiewaną niedzielą w ukraińsko-polskim/ polsko-ukraińskim gronie...

Spotkaliśmy się tradycyjnie w Centrum Powitania. tym razem oprócz nowych pieśni rozanieliły nas świeżo z pieca wyjęte ciasteczka z domową marmeladą - smakołyki powstały dzięki Justynie (ach, Justyno, dzięki!)

Stały już skład, czyli (od lewej) Pani Nadia, Pani Ania, Pani Halina, Justyna, Iwona, Julka (z ciastkiem w ręku) śmieje się i uśmiecha z wielu rozmaitych powodów.

Zgromadziliśmy się w składzie 17sto osobowym...
Panie, które przybyły po raz pierwszy, z zaskoczenia zaśpiewały nam taką pieśń, od której serce żal ściska...
* gdzie chłopci rybołowci ratują dziewczynę od śmierć niosących fal (lecz radość z tego niewielka, bowiem dziewczyna i tak nie ma z kim dzielić swojego życia...).


Na zdjęciu Panie Nadia, Maria, Myrosława w radosnym momencie odnalezienia pieśni, którą chcieliśmy ponownie usłyszeć. Przysłuchuje się Pan Wasyl.
* Pieśni z matką, córką i mężczyznami w rolach głównych wybuchły z niespotykaną siłą!
zapisałyśmy też bowiem pieśń-historię, gdzie matka traktuje córkę brzozowym bacikiem
("Bil'a mene maty berezowym prutom..."), zaś córka wypracowuje techniki maskujące (chodzenie na palcach, polewanie wodą skrzypiących drzwi), a w końcu i tak się dobrze rozumieją, bo i mama przecież wie, jak to jest bywać z młodym rekrutem...
* w "a zori ta zori..." chłopak aż do rana nie chce puścić
dziewczyny do domu i przygotowuje zawczasu argumenty obronne do mediacji z matką (po prostu była w wiśniowym sadzie i zbierała kwiatki)

Potem robi się bardziej multimedialnie... Pan Wasyl rejestruje każdy ruch i dźwięk ze swojego obrotowego statywu:

Pani Nadia prowadzi telekonferencję /śpiewo-konferencję!/ - przekaz pieśni na żywo :) Obok niej Pani Lil'ia.
Natomiast Iwona i Zuza prezentują bloga i mówią o co właściwie w nim chodzi, jak działa i co się dzieje z tymi zdjęciami, które co tydzień robimy... Pani Lesia z resztą jak się okazuje i tak jest już na bieżąco.
Pani Zuza w firmowej koszulce, a Pani Ola cała w kwiatach ;)
Pamiątkowe zdjęcia... Pan Wasyl, Pani Lesia, Natalka i Ola z czarodziejskim śpiewnikiem ukraińskim.
Zuzanna, "Studencki Projekt Społeczny" i Pan Wasyl.
Po 2 godzinach śpiewania zdecydowanie jest nam mało...
zatem po krótkiej wymianie zdań, uprzejmości i telefonów...
...znajdujemy schronienie na skwerze nieopodal, gdzie jeszcze przez ponad godzinę śpiewamy, podwórza dźwiękiem wypełniamy, na pytania odpowiadamy oraz słuchamy komplementów i słów uznania ze strony mieszkańców Śródmieścia ;-)
pięknie. radośnie. dźwięcznie. słonecznie :-) i oczywiście ciągle chcemy więcej.

UWAGA: za tydzień spotykamy się nie w Centrum Powitania, lecz w cerkwi na Miodowej!

Fotografie: Zuzanna Krynicka, Julka Biczysko

czwartek, 5 sierpnia 2010

Urodzinowo

Postanowione, zrobione.
Uczciłyśmy drugie urodziny: zimne ognie, piszczałki, wstążki, świeczki i wafelki zamiast tortu.
Z zaśpiewaniem „Mnohaja lita” był pewien problem, bo choć wersji, jak się okazało, znamy kilka, to żadnej do końca. Nauczenie się rosyjskiego toastu zostało przełożone na bliżej nieokreślony czas, jako że toast należy czymś wznieść, a my tylko wodę niegazowaną miałyśmy.
Za to plan opanowania nowych pieśni został zrealizowany w 200. procentach - pieśni dwie, znaczy się (chyba, że po moim odejściu nauczyłyście się jeszcze jakiejś; słupek wydajności poszybuje w górę, oj poszybuje). Co do jednej z nich mamy zbiorowe przeczucie, że będzie przebojem sezonu letniego, albo i dłużej.

Pewna prawidłowość w tym spotkaniu mi się wyłoniła, choć nie wiem, jak zinterpretować: drugie urodziny, dwie nowe pieśni, dwie nowe uczestniczki: nowe, choć nie z księżyca – wspólne tropy prowadzą do warsztatów w Woliborzu :-)
Świat nie jest taki duży, a na pewno rozśpiewany, co stwierdzając wpis ten kończę.

wtorek, 3 sierpnia 2010

After, czyli spontan

Było tak.
Dobiegło końca spotkanie projektowe. Posprzątałyśmy (Kaja pobiła rekord w zmywaniu), pożegnałyśmy gościnne Centrum Powitania, wyszłyśmy na ulicę.

I jak jeden mąż (choć cztery niewiasty: Justyna, Kaja, Zuza K., Iwona), zgodne byłyśmy, że cokolwiek niedośpiewane jesteśmy, że nosi nas dziwnie, że energia uszami wychodzi i że trzeba ją jakoś uwolnić. No to uwolniłyśmy. Najbliżej był zacieniony trawnik koło Pałacu Kultury. Śpiewając, niespodziewanie wiele osób do nas przyciągałyśmy (na co wpływ miało zapewne miejsce ulokowane na przecięciu szlaków komunikacyjnych, jak i uroda niektórych rozśpiewaczek ;-).
A skończyło się na wniosku, że nowych pieśni nam trzeba.

Szykujemy się na najbliższą środę :-)

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

wymiana/обмін - odsłona druga

Na początku było ciasto. I to jakie! Pełna blacha śliwkowej wariacji na nudny - choć tak mogłoby się wydawać tylko wyjątkowym malkontentom - temat angielskiego bread & butter pudding /O Justyno Wspaniała, królowo domowych wypieków, orędowniczko łyżek, noży bezwzględna tępicielko, WIELKIE DZIĘKI!!!/.
Do ciasta kawa? Oj, to kłopot. Żaden kłopot! To niech będzie kawa, ale wystarczy z jednej łyżeczki! Mi jeszcze zostało, ja się z paniami podzielę /to pan Wasyl, na naszym spotkaniu gość nowy, ale wybitnie rozśpiewany/.



A po kawie co? Kilka spraw organizacyjnych wciąż odwleka moment długo wyczekiwany. Wreszcie zaczynamy. Na pierwszy ogień idzie Tuman jarom. Tę piosenkę znamy już wszyscy, znają ją również nowe uczestniczki naszego śpiewaczego spotkania: pani Nadia
z
Равы-Руськoй i pani Galina z Червоноградy. Prześpiewana dwa razy /w końcu trening czyni mistrza/ wejdzie do wspólnego koncertowego repertuaru.


I tu niespodzianka. Nasze drogie Panie przygotowały kolejną porcję ukraińskich przebojów. Serca przedstawicielek Rozśpiewań z marszu podbija historia flirtu rezolutnej diłczyny
z kozakiem-hulaką rozgrywającego się w scenerii wiśniowego sadu przy akompaniamencie słowiczych treli /Fit fit fit, tioch tioch tioch, ajajaj, och och och, kozak diłczynu pidmowliał!/.
Powoli zaczyna się nam wyłaniać materiał do opracowa-
nia - pio-
senki, które
zechce-
my razem
zaśpiewać
na koncercie i zamieścić na płycie. Powoli też zaczynamy się zastanawiać nad kształtem naszego finalnego spotkania /gdzie je urządzić? kogo zaprosić? w co się ubrać?!/.
I nagle, nie wiadomo kiedy, robi się 15. Znów czas się rozstać. Choć wcale się nie chce. Na szczęście to tylko tydzień.

Dziękujemy!