23 LIPCA
Park Morskie Oko
Marysia, Kaja, Maja, Ania, Wanda, Andrzej...
(to tylko ci, o których ja wiem, a przecież wyszłam wcześnie)
... dawajte! no co się działo...? i gdzie Marysiu Twoje zdjęcia??
foto: Julka
czwartek, 30 lipca 2009
czwartek, 23 lipca 2009
wtorek, 21 lipca 2009
Spotkania
Relacja tylko z pierwszej godziny. Liczę, że ktoś dopisze ciąg dalszy :-) I na foto by Julka :-)
Ominęły nas deszcze. Wstrzeliliśmy się w przerwę między opadami.
Był park, lekko wilgotna ziemia, zielona trawa, podziurawiony słońcem cień, w nim: Julka, Maja, Zuza K., Łukasz, Kuba, Iwona.
I były głosy rzeźkie, śpiewy intensywne, a prócz tego historie, opowiadania, anegdoty, spory interpretacyjne (może jakiś kącik wydzielimy? ;-), rozmowy.
Pieśni jako punkt wyjścia, impuls, prowokacja, by zadziało się coś, co wykracza poza samo śpiewanie. Parę osób - wielka przestrzeń.
I można się spotkać :-) I pooddychać :-)
PS
Ktoś może pamięta słowa pieśni, którą śpiewał nam były członek chóru garnizonowego?
Przypominam sobie tylko jeden rym: Grisza - z Kalisza :-)
Ominęły nas deszcze. Wstrzeliliśmy się w przerwę między opadami.
Był park, lekko wilgotna ziemia, zielona trawa, podziurawiony słońcem cień, w nim: Julka, Maja, Zuza K., Łukasz, Kuba, Iwona.
I były głosy rzeźkie, śpiewy intensywne, a prócz tego historie, opowiadania, anegdoty, spory interpretacyjne (może jakiś kącik wydzielimy? ;-), rozmowy.
Pieśni jako punkt wyjścia, impuls, prowokacja, by zadziało się coś, co wykracza poza samo śpiewanie. Parę osób - wielka przestrzeń.
I można się spotkać :-) I pooddychać :-)
PS
Ktoś może pamięta słowa pieśni, którą śpiewał nam były członek chóru garnizonowego?
Przypominam sobie tylko jeden rym: Grisza - z Kalisza :-)
czwartek, 16 lipca 2009
przerywnik
:) za rozśpiewaniem u zuzy jestem jak najbardziej za :)
dziś słyszalam, że ustaliliście, że nie w czwartek. poniżej doodle magiczne. każdy proszę określa się kiedy ma czas http://doodle.com/ad29q6m3b29bf883 a potem wybierzemy najbardziej pasujacy terminon :)
dziś słyszalam, że ustaliliście, że nie w czwartek. poniżej doodle magiczne. każdy proszę określa się kiedy ma czas http://doodle.com/
środa, 15 lipca 2009
Czas-Śpiewanie
Działo się 9 lipca. Roku tego, co jeszcze trwa.
Niby zadomowiona jestem w rozśpiewaniach od samego początku, ale po dłuższej nieobecności czuję się jak debiutantka, świeżynka jakaś. Twarze nieznane – z wyjątkiem Kamili, ale, jak się okazuje, imiona owszem – z maili (znak czasu?): Alinka, Zuzia (tak, tak, jeszcze jedna :-), Maja. Jest też koleżanka Alinki, imię mi niestety umknęło – nie mailowałyśmy ;-)
Dochodzą jeszcze Mysza i Justyna. Dobrze czasem pojechać do Czeremchy, to przynajmniej zna się potem niektóre nowe warszawskie rozśpiewaczki. Z drugiej strony, jak się wpadnie na rozśpiewania w Warszawie, to można się już zintegrować z uczestnikami tegorocznych warsztatów pieśni archaicznych w Młotach.
Wymieszało się: co było stare, okazuje się nowe, co było w innym czasie i miejscu znalazło się tu i teraz, co jest tu i teraz już zahacza o przyszłość.
Zupełnie jak nasze śpiewanie. Różne czasy, miejsca, ludzie. I kiedyś tam, i teraz tu. I kiedyś tu, i teraz tam.
Tymczasem przyłączyli Wójciak i Asiazpodlasia. W parku domkną krąg jeszcze dwie dziewczyny (imiona, imiona).
Pieśni z rozśpiewniczka przez większość osób pierwszy raz słyszane, stąd złudna nadzieja, że będzie wesoło ;-) Ale wystarczy przyjść raz i już wiadomo – górują smęty, tęsknice i żałośnice. Nawet jak piosenka jest wesoła, to zaraz się kończy.
Kolędy zaliczam do odrębnej kategorii, a powoli zaczyna brać chęć na ich śpiewanie. Stłumiona, póki co.
Mimo wszystko próbujemy panować nad czasem ;-)
Niby zadomowiona jestem w rozśpiewaniach od samego początku, ale po dłuższej nieobecności czuję się jak debiutantka, świeżynka jakaś. Twarze nieznane – z wyjątkiem Kamili, ale, jak się okazuje, imiona owszem – z maili (znak czasu?): Alinka, Zuzia (tak, tak, jeszcze jedna :-), Maja. Jest też koleżanka Alinki, imię mi niestety umknęło – nie mailowałyśmy ;-)
Dochodzą jeszcze Mysza i Justyna. Dobrze czasem pojechać do Czeremchy, to przynajmniej zna się potem niektóre nowe warszawskie rozśpiewaczki. Z drugiej strony, jak się wpadnie na rozśpiewania w Warszawie, to można się już zintegrować z uczestnikami tegorocznych warsztatów pieśni archaicznych w Młotach.
Wymieszało się: co było stare, okazuje się nowe, co było w innym czasie i miejscu znalazło się tu i teraz, co jest tu i teraz już zahacza o przyszłość.
Zupełnie jak nasze śpiewanie. Różne czasy, miejsca, ludzie. I kiedyś tam, i teraz tu. I kiedyś tu, i teraz tam.
Tymczasem przyłączyli Wójciak i Asiazpodlasia. W parku domkną krąg jeszcze dwie dziewczyny (imiona, imiona).
Pieśni z rozśpiewniczka przez większość osób pierwszy raz słyszane, stąd złudna nadzieja, że będzie wesoło ;-) Ale wystarczy przyjść raz i już wiadomo – górują smęty, tęsknice i żałośnice. Nawet jak piosenka jest wesoła, to zaraz się kończy.
Kolędy zaliczam do odrębnej kategorii, a powoli zaczyna brać chęć na ich śpiewanie. Stłumiona, póki co.
Mimo wszystko próbujemy panować nad czasem ;-)
poniedziałek, 13 lipca 2009
dokumentacyjne zaległości
Postawiono nam, uczestnikom pierwszego spotkania lipcowego, ultimatum: relacja za relację (podobno nie ma relacji z ostatniego spotkania bowiem wcześniejsza została pominięta, a tak nie może być;-)
Niniejszym podnoszę pałeczkę i odpowiadam na wyzwanie (nie ma to jak nie dać się sprowokować). niech formalności stanie się zadość - relacja z przedostatniego spotkania staje się faktem:
DNIA 2 LIPCA 2009
Po deszczu, który sprawił że trawa nad Morskim Okiem była mokra, kobiecy skład zebrał się ponownie przy ulicy Chocimskiej. Skład kobiecy, czyli: Kaja, Marysia, Agata, Zuza K., (proszę o podpowiedź, bo znowu pamięć zawodzi) czy Ewa? i Julka.
-tym razem bez panów i bez akordeonu.
-za to z dużą zdolnością do unisono.
-ale niestety bez naszej drogiej Zuzy N., która była świeżo po załatwieniu 'na amen' swojego prawego kolana, przez rzetelne zdruzgotanie dwu łękotek w towarzystwie więzadła krzyżowego.
a co się działo tydzień później... to opowie kto inny, bo ja akurat tęże (?) Zuzę wizytowałam w pobliskim szpitalu podziwiając konstrukcję stabilizatora kolana i rozważając jak wiele śpiewających osób będzie mógł pomieścić jej duży pokój...
kto chętny żeby sprawdzić i Rozśpiewać się z Zuzą na bliskiej Pradze??? 23ego lipca albo w jakiś nie-czwartek...?
Niniejszym podnoszę pałeczkę i odpowiadam na wyzwanie (nie ma to jak nie dać się sprowokować). niech formalności stanie się zadość - relacja z przedostatniego spotkania staje się faktem:
DNIA 2 LIPCA 2009
Po deszczu, który sprawił że trawa nad Morskim Okiem była mokra, kobiecy skład zebrał się ponownie przy ulicy Chocimskiej. Skład kobiecy, czyli: Kaja, Marysia, Agata, Zuza K., (proszę o podpowiedź, bo znowu pamięć zawodzi) czy Ewa? i Julka.
-tym razem bez panów i bez akordeonu.
-za to z dużą zdolnością do unisono.
-ale niestety bez naszej drogiej Zuzy N., która była świeżo po załatwieniu 'na amen' swojego prawego kolana, przez rzetelne zdruzgotanie dwu łękotek w towarzystwie więzadła krzyżowego.
a co się działo tydzień później... to opowie kto inny, bo ja akurat tęże (?) Zuzę wizytowałam w pobliskim szpitalu podziwiając konstrukcję stabilizatora kolana i rozważając jak wiele śpiewających osób będzie mógł pomieścić jej duży pokój...
kto chętny żeby sprawdzić i Rozśpiewać się z Zuzą na bliskiej Pradze??? 23ego lipca albo w jakiś nie-czwartek...?
środa, 1 lipca 2009
Z OSTATNIEJ CHWILI:
<...dnia 24 CZERWCA na teren oddziału szpitala hematologicznego na ulicy Chocimskiej wdarła się grupa około 10ciu osób uzbrojonych w ciężki sprzęt [akordeon ok 10 kilo]. ogłuszyli oni ochroniarza [głośnym śmiechem i rozmowami] po czym udali się we wcześniej upatrzone miejsce. nasze kamery przemysłowe zarejestrowały ich spotkanie [poniżej]>
- ostatniego spotkania nikt jeszcze nie zrelacjonował, a nie sposób go samodzielnie streścić.
*na pewno lał deszcz. strugami,
*na pewno chocimski cerber dał się uwieźć pięknej kobiecie i dźwiękom płynącym z jej akordeonu,
*do tego nasz niezastąpiony finolog zdemistyfikował mistycznie brzmiące zaklęcia płynące z fińskiej pieśni..
*przybył dawno nie widziany członek Rozśpiewań którego imię zaczyna się na literę M,
*a rozstaliśmy się wszyscy po godzinie 21ej, kiedy nawet deszcz zakończył swoją działalność :)
kto może, niech dopomoże - co jeszcze przegapili ci, którzy przegapili?
czekając na zapis fonograficzny, prezentujemy zapis wizualny deszczu:
dokumentacja: przemysłowo-laptopowa kamera Jul
<...dnia 24 CZERWCA na teren oddziału szpitala hematologicznego na ulicy Chocimskiej wdarła się grupa około 10ciu osób uzbrojonych w ciężki sprzęt [akordeon ok 10 kilo]. ogłuszyli oni ochroniarza [głośnym śmiechem i rozmowami] po czym udali się we wcześniej upatrzone miejsce. nasze kamery przemysłowe zarejestrowały ich spotkanie [poniżej]>
- ostatniego spotkania nikt jeszcze nie zrelacjonował, a nie sposób go samodzielnie streścić.
*na pewno lał deszcz. strugami,
*na pewno chocimski cerber dał się uwieźć pięknej kobiecie i dźwiękom płynącym z jej akordeonu,
*do tego nasz niezastąpiony finolog zdemistyfikował mistycznie brzmiące zaklęcia płynące z fińskiej pieśni..
*przybył dawno nie widziany członek Rozśpiewań którego imię zaczyna się na literę M,
*a rozstaliśmy się wszyscy po godzinie 21ej, kiedy nawet deszcz zakończył swoją działalność :)
kto może, niech dopomoże - co jeszcze przegapili ci, którzy przegapili?
czekając na zapis fonograficzny, prezentujemy zapis wizualny deszczu:
dokumentacja: przemysłowo-laptopowa kamera Jul
Subskrybuj:
Posty (Atom)