środa, 10 grudnia 2008

O śpiewaniu

doświadczenie dźwięku w sobie, w przestrzeni, w osobie stojącej obok
wyobraźnia od abstrakcji do obrazu tak zmysłowego,
że odczuwa się go całym ciałem
myślenie o tekście, frazie, o pojedynczej sylabie i całym zdaniu,
początku i końcu
uwaga na dźwięk, gest, drgnienie, na to co wewnątrz i na to co na zewnątrz
spotkanie siebie i innych
dopełnianie i przenikanie się wszystkich tych elementów
zachwyt, że istnieje
pokora, jak się tego nauczyć, jak się temu poddać



Z podziękowaniami dla Tani za wczorajsze warsztaty :-)



Czy uczymy się tylko śpiewu? Aż śpiewu?

3 komentarze:

Kaja pisze...

zwłaszcza ostatnie!
prawdę mówiąc, po powrocie do domu przeżyłam lekkie załamanie chęci śpiewaczej. na myśl o tani głosie pełnym, bogatym, precyzyjnym, subtelnym, błyszczącym, brzęczącym, podporządkowanym woli i co tam jeszcze. na szczęście mój głos przedszkolaka jest silniejszy ode mnie :) i jego wola mocy przerasta wszelkie wątpliwości niżej podpisanej :D

Iwona pisze...

Dotknęłaś niepewności, którą jakiś czas temu zasiał we mnie znajomy: czy to my mamy głos, czy to głos ma nas ;-)
Z jednej strony nasz zachwyt i onieśmielenie, co może czasem paraliżuje, a z drugiej strony wola głosu :-)

zuz pisze...

natchnione rzeczy piszecie :)

pięknie.

jestem za tym, by podziwiając innych robić swoje i tyle :) no matter what

czerpać radość z tego co się ma to jakiś taki mój fundamentalny paradygmat.

buźka to all of you :)