Piękny to był weekend jak mało który.
Bo rzadko tak bywa (a szkoda!), że jedząc sobie naleśniki truskawkowe w przestrzeni między polem, lasem i stodołą, nagle intonujesz dowolną pieśń wielogłosową, a po chwili wtóruje Ci 7 innych głosów (lub 6 jeśli ktoś akurat naleśnika przeżuwa).
Rzadko tak bywa, że w środku nocy siedzisz sobie w morowym towarzystwie na środku drogi popijając smakowe trunki i rozmawiając o ważkich sprawach tego świata.
Jeszcze rzadziej bywa tak, że spotykasz na polanie pomykające jak łanie złotowłose panny w romantycznych sukienkach w kwiaty, które okazują się doskonale znać wszystkie zwrotki pieśni, którą akurat masz ochotę zaśpiewać.
Rzadko również Polacy odpadają z Euro (bo tylko co 4 lata), ale ten fakt tego weekendu akurat nas nie obchodzi.
Zdjęć nieszczęśliwie nie ma. Szczęśliwie jest parę ładnych nagrań.
Dziękujemy pięknie Agnieszce za gościnę - zadowoleni goście w kolejności alfabetycznej ( Agnieszka, Ania, Hania, Kaśka, Olga, Tomek, Tunia )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz