poniedziałek, 2 sierpnia 2010

wymiana/обмін - odsłona druga

Na początku było ciasto. I to jakie! Pełna blacha śliwkowej wariacji na nudny - choć tak mogłoby się wydawać tylko wyjątkowym malkontentom - temat angielskiego bread & butter pudding /O Justyno Wspaniała, królowo domowych wypieków, orędowniczko łyżek, noży bezwzględna tępicielko, WIELKIE DZIĘKI!!!/.
Do ciasta kawa? Oj, to kłopot. Żaden kłopot! To niech będzie kawa, ale wystarczy z jednej łyżeczki! Mi jeszcze zostało, ja się z paniami podzielę /to pan Wasyl, na naszym spotkaniu gość nowy, ale wybitnie rozśpiewany/.



A po kawie co? Kilka spraw organizacyjnych wciąż odwleka moment długo wyczekiwany. Wreszcie zaczynamy. Na pierwszy ogień idzie Tuman jarom. Tę piosenkę znamy już wszyscy, znają ją również nowe uczestniczki naszego śpiewaczego spotkania: pani Nadia
z
Равы-Руськoй i pani Galina z Червоноградy. Prześpiewana dwa razy /w końcu trening czyni mistrza/ wejdzie do wspólnego koncertowego repertuaru.


I tu niespodzianka. Nasze drogie Panie przygotowały kolejną porcję ukraińskich przebojów. Serca przedstawicielek Rozśpiewań z marszu podbija historia flirtu rezolutnej diłczyny
z kozakiem-hulaką rozgrywającego się w scenerii wiśniowego sadu przy akompaniamencie słowiczych treli /Fit fit fit, tioch tioch tioch, ajajaj, och och och, kozak diłczynu pidmowliał!/.
Powoli zaczyna się nam wyłaniać materiał do opracowa-
nia - pio-
senki, które
zechce-
my razem
zaśpiewać
na koncercie i zamieścić na płycie. Powoli też zaczynamy się zastanawiać nad kształtem naszego finalnego spotkania /gdzie je urządzić? kogo zaprosić? w co się ubrać?!/.
I nagle, nie wiadomo kiedy, robi się 15. Znów czas się rozstać. Choć wcale się nie chce. Na szczęście to tylko tydzień.

Dziękujemy!

6 komentarzy:

Kaja pisze...

tylko niech ktoś zamieści foty, dobra? bo jakoś nie umiem

Kaja pisze...

aaa poza tym może ktoś dopisze jeszcze relację z części rozśpiewaniowej? :]

Zuza pisze...

URODZINY!!!!
To dzis!!!
Wszystkiego najlepszego dla wszystkich!!!
Ciesze sie, ze Was spotkalam:*

zk

Kaja pisze...

ooo!!! tak, co to był za szczęśliwy splot okoliczności wszelkich
i omg, ile ja się od was nauczyłam, tego ludzkie oko nie widziało, ludzkie ucho nie słyszało, a już na pewno ludzka ręka nie opisze
więc sto lat nam!!!

Iwona pisze...

Sto rozśpiewanych lat!
I szczęśliwych spotkań :-))))

Julka pisze...

Rety... się wzruszam (-;