wtorek, 3 sierpnia 2010

After, czyli spontan

Było tak.
Dobiegło końca spotkanie projektowe. Posprzątałyśmy (Kaja pobiła rekord w zmywaniu), pożegnałyśmy gościnne Centrum Powitania, wyszłyśmy na ulicę.

I jak jeden mąż (choć cztery niewiasty: Justyna, Kaja, Zuza K., Iwona), zgodne byłyśmy, że cokolwiek niedośpiewane jesteśmy, że nosi nas dziwnie, że energia uszami wychodzi i że trzeba ją jakoś uwolnić. No to uwolniłyśmy. Najbliżej był zacieniony trawnik koło Pałacu Kultury. Śpiewając, niespodziewanie wiele osób do nas przyciągałyśmy (na co wpływ miało zapewne miejsce ulokowane na przecięciu szlaków komunikacyjnych, jak i uroda niektórych rozśpiewaczek ;-).
A skończyło się na wniosku, że nowych pieśni nam trzeba.

Szykujemy się na najbliższą środę :-)

2 komentarze:

Zuza pisze...

No i że ja z tego fot nie mam!!! ajjj.....
do jutra :)))

Julka pisze...

no a że co-po-niektórych-z-nas tam nie było... ajjj! uwierzcie, bolesne...

dziś tradycyjnie biorę aparat :)