Postanowione, zrobione.
Uczciłyśmy drugie urodziny: zimne ognie, piszczałki, wstążki, świeczki i wafelki zamiast tortu.
Z zaśpiewaniem „Mnohaja lita” był pewien problem, bo choć wersji, jak się okazało, znamy kilka, to żadnej do końca. Nauczenie się rosyjskiego toastu zostało przełożone na bliżej nieokreślony czas, jako że toast należy czymś wznieść, a my tylko wodę niegazowaną miałyśmy.
Za to plan opanowania nowych pieśni został zrealizowany w 200. procentach - pieśni dwie, znaczy się (chyba, że po moim odejściu nauczyłyście się jeszcze jakiejś; słupek wydajności poszybuje w górę, oj poszybuje). Co do jednej z nich mamy zbiorowe przeczucie, że będzie przebojem sezonu letniego, albo i dłużej.
Pewna prawidłowość w tym spotkaniu mi się wyłoniła, choć nie wiem, jak zinterpretować: drugie urodziny, dwie nowe pieśni, dwie nowe uczestniczki: nowe, choć nie z księżyca – wspólne tropy prowadzą do warsztatów w Woliborzu :-)
Świat nie jest taki duży, a na pewno rozśpiewany, co stwierdzając wpis ten kończę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Po namyśle, analizując wszelkie "za" i "przeciw", a dając posłuch emocjom - doszłam do wnioski, że "Oj na garie" będzie przebojem dłuuugo :-)
wdzięczny materiał do feestylowej obróbki :)
natomiast faktycznie zdarzyła się jeszcze jedna pieśń na koniec
no i sesja urodzinowa, która wycisnęła nam łzy z oczu!
śpiewanie jest mocniejsze niż zioło i daje lepszego tripa niż wszystkie kwasy świata :DDD
słupka w chmurach nie widzę ;-)
a ja dodam że Zuza K. przyszła z fajerwerkami i serpentynami!
i ża był Gość, który spodziewał się neo-pogańskiego metalu (tak!? czy czegoś aby nie mylę??)
i była widownia na ławeczce nasłuchująca z daleka
i w końcu dwuosobowe testowanie fantastycznej akustycznej przestrzeni w gmachu SGH (musimy tam razem pośpiewać przed remontem budynku! koniecznie! :)
i tam przypadkowe spotkanie z nasłuchującym z podziemi Zespołem Pieśni i Tańca SGH który właśnie się pakował przed wyjazdem na... Azory! :)
i jeszcze chyba do 23ej rozmawiałyśmy z Zuzą K o tych fenomenalnych dwóch latach, które dużo zmieniły w naszym życiu...
no ale to już inna historia :-)
Coś musi być na rzeczy z tym pogańskim metalem - pamiętacie, jak przyszła kiedyś grupka studentów z Ukrainy i byli zdziwieni, że nie śpiewamy słowiańskiego rocka/metalu?
halooo! co nie piszecie o niedzieli? i fot brak. a tu ciekawość :)
Prześlij komentarz